Do czasu wyjaśnienia przez niemieckie Ministerstwo Finansów wszystkich wątpliwości, jakie związane są ze stosowaniem w tym kraju stawki minimalnej płacy wobec zagranicznych pracowników, eksperci rekomendują ścisłe przestrzeganie wymogów prawa.
MiLoG w Niemczech: przestrzegać przepisów, poczekać na interpretację
Przypomnijmy, że od 1 stycznia tego roku w Niemczech obowiązuje minimalna stawka 8,5 euro za godzinę pracy, zgodnie z przyjętą 11 sierpnia 2014 r. federalną ustawą o płacy minimalnej (Mindeslohngesetz, w skrócie: MiLoG).
Patrz: Minimum 8,5 euro/h dla delegowanych do pracy w Niemczech
Przepis ten dotyczy to nie tylko samych Niemców, ale również pracowników z zagranicy oraz zarówno transportów kierowanych do Niemiec, jak i tych przejeżdżających przez ich terytorium w drodze na zachód.
Zgodnie z zapowiedziami władz, nieprzestrzegane przepisów będzie wiązać się z surowym karami finansowymi. Strona niemiecka rezerwuje sobie prawo szczegółowej kontroli dokumentów potwierdzających deklaracje, np. umów o pracę czy zasad wynagradzania pracowników.
Istnieje uzasadniona obawa, że szczególnie mniejsze firmy, których nie będzie stać na podniesienie płac, zaczną zatrudniać pracowników na czarno albo zaprzestaną działalności, Jednak zarazem większość przewoźników uważa, że już w końcu ub. roku poziom stawek płac delegowanych pracowników (w rozumieniu MiLoG) sięgał obecnie wymaganemu minimum lub go przekraczał.
Tak twierdzi też Piotr W. Krawiecki, prezes zarządu DSV Road. „Licząc różne tytuły wynagrodzeń, polskie firmy transportowe świadcząc przewozy po terytorium Niemiec płacą swoim kierowcom już więcej, niż 8,5 euro za godzinę. Problem w tym, że nadal nie jest jednak pewne, czy ustawa odnosi się do wszystkich elementów wynagrodzenia”.
Pensja kierowcy ma wiele składników m.in. część zasadniczą, premie za liczbę przejechanych kilometrów i oszczędność paliwa, a także a także różnego rodzaju ryczałty. – „Dopóki strona niemiecka nie przedstawi innej wykładni przepisów ustawy MiLoG o minimalnym wynagrodzeniu, rekomendowałbym skrupulatne przestrzeganie niemieckich wymogów.”
Przepisy te oznaczają zarazem, że firmy spedycyjne nie zatrudniające kierowców mogą być zobowiązane do wypłaty minimalnego wynagrodzenia na rzecz kierowców firm przewozowych, z usług których skorzystały. Co to oznacza w praktyce?
– Nic nie wskazuje na to, żeby do czasu wyjaśnienia tych i innych wątpliwości, co z pewnością potrwa kilka miesięcy, urzędnicy niemieckiego resortu finansów mieli interpretować przepisy na korzyść polskich przewoźników, stosując dla nas taryfę ulgową – uważa prezes Krawiecki. – Dlatego zalecam też przestrzeganie wymogów powiadamiania niemieckiego urzędu celnego oraz ewidencjonowania i archiwizowania dokumentacji pracowniczej.
W jego ocenie, wkrótce można spodziewać się wzrostu stawek za przewozy wewnątrzniemieckie realizowane przez niemieckie firmy dystrybucyjne, które zatrudniają kierowców tzw. tanich bander (bułgarskich, litewskich, rumuńskich i polskich). Ich płaca za godzinę bardzo często była znacznie niższa niż 8,5 euro.
Polski MSZ oczekuje na odpowiedź strony niemieckiej, na wystosowane pod koniec ub. roku pismo z prośbą o informacje, jak powinna być stosowana nowa ustawa.
Wątpliwości bowiem zgodność nowych niemieckich przepisów z prawem Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę zasadę swobodnego świadczenia usług na europejskim rynku. Również Komisja Europejska została poproszona o interpretację niemieckich przepisów oraz określenie, czy są one zgodne z prawem unijnym.
Zostaw komentarz